25 października 2013

'Riwiera Turecka na wakacje'

Witam :)
Dzisiaj chciałem Wam opowiedzieć co nie co na temat, gdzie spędziliśmy swój dwutygodniowy wakacyjny urlop. Nie mogliśmy się zdecydować gdzie go dokładnie spędzić. Wahaliśmy się czy Tunezja, a może Egipt a może ponownie do Turcji. I co? padło ponownie na Turcję. Dwa lata temu byliśmy nad Morzem Egejskim w Marmaris, ale o tym może kiedy indziej. Wracając do tegorocznych wakacji... dwa tygodnie w pięknej, upalnej Alanyii. Czego chcieć więcej, słońce, morze śródziemne, góry Taurus, żyć nie umierać :) Osobiście uwielbiam Turcję jako kraj, jak i ich język. Gdy byłem młodszy zawsze chciałem tam pojechać i jak widać marzenia się spełniają :) 
Dotarliśmy tam dzięki nie istniejącemu już biurze podróży GTI TRAVEL POLAND. A to jest ciekawa historia..., po naszym powrocie biuro ogłosiło upadłość, można powiedzieć, że mieliśmy dużo szczęścia ale i nie brakowało zabawnych komentarzy z naszej strony :) Wycieczkę mieliśmy wykupioną z full opcją i stwierdziliśmy, że za dużo zjedliśmy, wypiliśmy i biuro musiało ogłosić upadłość heh, no ale jednak była to poważna sprawa. Te wspaniałe dwa tygodnie spędziliśmy w Hotelu Atlas, hotel niezbyt duży, trzy gwiazdkowy, ale spełniał wszystkie oczekiwania, czysto, schludnie i przemiła obsługa. Jedzenie w Turcji pyszne, te soczyste owoce i warzywa, niestety u nas w Polsce takich nie znajdziemy a szkoda. 
Jak już napisałem powyżej obsługa przemiła, zabrali nas do niezłego klubu do którego zafundowali nam nie zapomnianą przejażdżkę imprezowym autobusem bez dachu... oj działo się, głośna muzyka, światła i mnóstwo ludzi. Powrót już nie był taki wspaniały, wracając o 5 rano, zmęczeni autobusem gdzie z każdej strony wieje... marzyliśmy tylko o łóżku. Jednak impreza udana, jedna z pierwszych. Klub nazywał się Summer Garden, budynek bez dachu w środku parkiety, scena, rekiny w akwariach. Wystrój totalnie wakacyjny. Trafiliśmy akurat na koncert tamtejszej gwiazdy.
 Do samego centrum z hotelu mieliśmy 1.5 km, jakieś 20 minut pieszo. Tragedii nie ma :). Nie można było się tam nudzić, sporo do zwiedzania, chodziliśmy dosłownie wszędzie. Jesteśmy tacy, że nie potrafimy usiedzieć na miejscu, musimy wszystko zobaczyć a było co oglądać. Trafiliśmy na kilka koncertów, w tym czasie były akurat 'dni' Alanyii, więc imprezy, imprezy i jeszcze raz imprezy. Same kluby (dość spora liczba) znajdowały się przy porcie, też niczego sobie, dobra zabawa, ciekawy wystrój, było gdzie się pobawić.
Dni wyglądały u nas tak, rano plażowanie, po obiedzie w miasto na zwiedzanie kurortu, zabytków, wszystko co było w zasięgu oka a wieczorem znowu w miasto na jakąś imprezę bądź pozwiedzać jak to wszystko wygląda nocą.
Wykupiliśmy sobie kilka wycieczek m.in. rafting, na który jako jedyni pojechaliśmy w japonkach... tak wiem, nie koniecznie dobry pomysł :P oczywiście przy pierwszym wejściu do rwącej rzeki, japonek zginął śmiercią tragiczną :P. Wycieczka się udała, było to niesamowite przeżycie i nie ma co opłakiwać japonka :D. Ciekawa historia była z wycieczką - rejs statkiem. Zakupiliśmy ją w Polskim biurze podróży, które znaleźliśmy na mieście. Wszystko ok, ładnie pięknie. Gdy już nadszedł dzień wycieczki było trochę gorzej... Bus miał po nas przyjechać bodajże o 9:30. Godzina 10 busa nie ma. Więc kolega postanowił pójść do recepcji i zadzwonić do biura o co chodzi. Okazało się, że autobus pojechał po nas ale do innego hotelu :D tamten hotel nazywał się podobnie 'Atlas Beach' Sprawa się rozwiązała tak, że przyjechał po nas mąż właścicielki biura. Statek musiał czekać na nas 40 minut, wiecie na gwiazdy się czeka :P Sam rejs super, piękne widoki. Zwiedzanie plaży Kleopatry, jaskinie, karmienie piranii, grillowanie na statku, skakanie do morza, oj dużo atrakcji nam zafundowali. Jak już rejs się skończył, to pojawił się kolejny problem, chcieli nas zabrać znowu do tego hotelu 'nie naszego' nikt nie potrafił zrozumieć, że my jesteśmy z innego hotelu. Wszyscy już sobie pojechali a my nadal stoimy. Skończyło się tak, że znowu zostaliśmy odwiezieni prywatnym samochodem :) Co z tego, że port znajdował się 20 minut pieszo od naszego hotelu, ale co będziemy chodzić :D
Niezapomnianym przeżyciem był 'parasailing' czyli łódka ciągnąca nad morzem wielki parasol. Rewelacja, lecieliśmy strasznie wysoko nad morzem, piękne widoki, wszystko takie malutkie z góry. Dostaliśmy zdjęcia z tej przejażdżki na pamiątkę. Coś wspaniałego :) A wyglądało to tak....



Poznaliśmy sporo różnych ciekawych ludzi, naszych rodaków też nie brakowało. Wakacje jak najbardziej udane :)
Kurort idealny do aktywnego wypoczynku i przez dwa tygodnie jest co robić. Odpocząć, leżeć i nic nie robić też można, jednak myślę, że nie ma co siedzieć w hotelu, nie po to się tam jedzie. 
Jeśli nie byliście nigdy w Turcji, to bardzo polecamy Alanie, nikt nie pożałuje.
Teraz może z innej bajki, marzy nam się Istambuł i podejrzewam, że wkrótce może to być zrealizowane :). Może ktoś z Was był i ma coś na ten temat do powiedzenia? Chętnie posłuchamy a raczej poczytamy :).

Pokażę Wam teraz kilka fotek ,zrobionych oczywiście przez nas, miłego oglądania i poczujcie się jakbyście tam byli :) coś na rozgrzanie się w te jesienne zimie wieczory ;)













0 komentarze:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...