Pierwszy post wspominający nasz urlop w Egipcie, będzie dotyczyć wyprawy na wyspę Giftun zwaną także Rajską Wyspą. Wycieczkę zorganizowało nam biuro wycieczek ‘Sfinks’, pełen profesjonalizm. Właścicielka biura to przemiła osoba i z czystym sumieniem polecamy to biuro.
Pobudka wcześnie rano, śniadanie w hotelu i czas na zbieranie potrzebnych rzeczy do rejsu. Około godziny 9 dotarliśmy do portu, dostaliśmy płetwy, okulary oraz fajkę, wszystko to potrzebne nam będzie do snurkowania.
Wprowadzeni już na statek, zajęliśmy swoje miejsce i czekamy na odpływ, więc zaczynamy naszą wycieczkę.
Na pokładzie znajdowała się spora liczba osób chętnych na wyprawę, sporo Polaków, Niemców i Rosjan nie zabrakło również Czechów czy Słowaków. Nasza grupa składała się z Polskich turystów, jak i z samej właścicielki biura. Małe zapoznanie się z grupą i możemy wyruszać.
Słońce nie odpuszczało, z nieba lał się żar w każde możliwe miejsce gdzie dotarły promienie słoneczne, gdyby nie wiatr można było się usmażyć, zawsze to jakieś lekkie ochłodzenie. To jest właśnie urok Egiptu, zawsze gwarancja idealnej pogody :).
Płynąc i płynąc w głąb morza nagle na pokładzie stworzyło się większe poruszenie, zaciekawieni tym, co się dzieje, spoglądamy... Mieliśmy takie szczęście, koło nas zaczęły pływać Delfiny i w tym momencie wszyscy łapią za aparat i próbują uchwycić te piękne ssaki. Skakały tak szybko, że ciężko było zrobić im dobre zdjęcie. Spośród kilkunastu prób nie udało nam się złapać ich w całej okazałości, ale jednak coś widać.
Delfiny zniknęły już w oddali i płyniemy dalej. Po chwili pora na pierwszy przystanek na otwartym morzu. Czas na podziwianie tego, co Morze Czerwone ma do zaoferowania, czyli rafę koralową. Zakładamy maski, płetwy i skaczemy do wody. Dookoła znajdowały się przepiękne wielkie rafy, mnóstwo przeróżnie kolorowych ryb.
Do wody wskoczył z nami przewodnik, który prowadził wszystkich chętnych między rafami, było ich tak sporo, że musiało być to koniecznie, aby nikt nie skaleczył, ostra rafa mogła pociąć skórę. Było to coś wspaniałego, duża dawka pięknych widoków, woda tak czysta, na każdej głębokości mogliśmy podziwiać również dno morza. Na samym dnie mogliśmy zauważyć sporą liczbę nurków. Spędziliśmy około 45 minut w morzu.
Płynąc dalej po krótkiej chwili pora na drugi przystanek, tutaj również mogliśmy podziwiać piękną rafę. Jednak już nie trzeba było pływać za przewodnikiem, więcej otwartej przestrzeni i każdy mógł płynąć jak chciał, oczywiście uważając, aby się nie skaleczyć.
Kiedy drugi postój dobiegł już końca przyszła pora na obiad a po obiedzie czas na samą Rajską Wyspę.
Wyspa Giftun jest bezludną wyspą na Morzu Czerwonym przy południowym krańcu Zatoki Sueskiej. Cechuje ją biała piaszczysta plaża, piasek wymieszany z maleńkimi muszelkami oraz krystalicznie czysta woda we wszystkich odcieniach błękitu, również nie brakuje pięknych raf koralowych.
Podpływając na wyspę przesiadamy się na małą łódź motorową, którą dopłynęliśmy na brzeg wyspy. Mieliśmy tutaj około 1.5 godziny na wylegiwanie się, opalanie i podziwianie pięknych widoków wyspy jak i morza.
Powrót na statek, odbył się tak samo jak podpłynięcie na brzeg wyspy. Po wejściu na statek udaliśmy się prosto do portu w Hurghadzie.
Klimat wycieczki był niezapomniany, zakończyła się między 16-17. Jeśli chcecie się wybrać na taką wycieczkę pamiętajcie żeby zabrać ze sobą butelkę wody, jakieś okrycie zwłaszcza na głowę no i oczywiście olejki do opalania.
Teraz możecie obejrzeć krótki filmik z wyprawy. Zapraszam J
Bardzo fajna fotorelacja. Takie lubię najbardziej. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńChociaż Egipt czy np Tunezja to nie "moje kierunki" muszę przyznać, że zdjęcia śliczne:)
OdpowiedzUsuńRajska wyspa :)
OdpowiedzUsuńTo były super wakacje i to widać!
OdpowiedzUsuń